Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Aleksandra Król snowboardzistka z gorlickimi korzeniami w środę wylatuje na Zimowe Igrzyska Olimpijskie do Pekinu

Marek Podraza
Marek Podraza
Ola Król, olimpijka z Soczi i z Pyeong Chang, a wkrótce i z Pekinu doskonale zna Gorlice. Tutaj urodził się i wychowywał jej tato Marek Król
Ola Król, olimpijka z Soczi i z Pyeong Chang, a wkrótce i z Pekinu doskonale zna Gorlice. Tutaj urodził się i wychowywał jej tato Marek Król Fot. Prywatne archiwum zawodniczki
Aleksandra Król, snowboardzistka, olimpijka z Soczi i z Pyeong Chang, która kilka dni temu wygrała zawody Pucharu Świata, rusza po medal Zimowych Igrzysk Olimpijskich do Pekinu. Okazuje się, że choć urodzona w Zakopanem, to w powiecie gorlickim ma swoje korzenie. Tutaj urodził się i wychował jej tato.

Już czwartego lutego w dalekim Pekinie rozpoczną się XXIV Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Znany jest już skład reprezentacji Polski, która będzie występować na tej najważniejszej dla każdego sportowca imprezie. W tej grupie są sportowcy związani z naszym regionem.

Do nich należy zaliczyć reprezentację Polski w biathlonie w składzie: Monika Hojnisz-Staręga, Anna Mąka, Kinga Zbylut, Kamila Żuk i Grzegorz Guzik (cała piątka przebywała w poprzednich latach w Uzdrowisku Wysowa-Zdrój, była także na spotkaniach w Gorlicach oraz na imprezach sportowych Biathlon dla Każdego w Wysowej - Zdroju) oraz Aleksandrę Król, snowboardzistkę, olimpijkę z Soczi z 2014 i z Pyeong Chang w 2018, która kilka dni temu wygrała zawody Pucharu Świata, odnosząc największy sukces swojej w karierze. O jej związkach z Gorlicami dowiedzieliśmy się od Mariusza Kozienia z Biecza, który zamieścił wpis na swoim profilu w mediach społecznościowych.

- Muszę się pochwalić, Ola jest córką mojego najbliższego kuzyna Marka, jego tata to brat mojej mamy, jestem dumny, że mam taką rodzinę, a Oli zawsze kibicuję, szkoda, że tak mało transmisji jest w naszej telewizji z mistrzostw w snowboardzie, tam też są „perełki”, którymi warto się pochwalić w naszym kraju - napisał Mariusz Kozień.

Tato Oli urodził się i wychował w Gorlicach. Tutaj chodził do szkoły. Był nawet prezesem Polskiego Związku Snowbordu, jest lekarzem, mieszka w Nowym Targu.

- Staram się przynajmniej raz do roku pojawić w Gorlicach i okolicach. Przeważnie na Wszystkich Świętych. Niestety biorąc pod uwagę specyfikę uprawianego przeze mnie sportu, jestem gościem we własnym domu i żyję na walizkach w ciągłych rozjazdach. Trenuję głównie poza granicami kraju - mówi Aleksandra Król.

Jej przygoda ze snowboardem zaczęła się, gdy miała siedem lat, kiedy to porzuciła narty. Ogólnie nigdy nie była fanką nart i nie chciała na nich jeździć.

- W tym czasie mój starszy brat już jeździł od paru lat na snowboardzie. Podczas wyjazdu do Austrii z rodzicami zbuntowałam się i powiedziałam, że nie założę nart. Rodzice nie mieli wyboru i wypożyczyli mi deskę, myśląc, że szybko się zniechęcę. Ku ich zdziwieniu szło mi bardzo dobrze, lepiej niż na nartach. Tata musiał kupić deskę od właściciela wypożyczalni i później to już poszło z górki - opowiada z uśmiechem nasza olimpijka.

Zawodowo snowboard zaczęła trenować stosunkowo późno, bo w pierwszej klasie liceum. Odniosła wiele sukcesów w Polsce i na arenie międzynarodowej i niewątpliwie jest naszą najlepszą zawodniczką.

- Teraz na pewno moim największym sukcesem jest wygranie Pucharu Świata w slalomie gigancie równoległym. Oczywiście bardzo ważne były również moje dwa drugie miejsca w Pucharze Świata w slalomie równoległym we wcześniejszych latach. Nie zapominajmy również o 11. miejscu ma Igrzysk Olimpijskich w Pyeong Chang w 2018 - opowiada o swoich największych sukcesach.

Bardzo głośno zrobiło się o niej właśnie po wygraniu Pucharu Świata.

- Nigdy nie jest łatwo wygrać, trzeba walczyć w każdym przejeździe do końca i dawać z siebie wszystko. Przejazdy muszą być praktycznie idealne. Top 16 dziewczyn, które ścigają się w finale, jest praktycznie na identycznym poziomie, więc rywalizacja jest bardzo zacięta. Podczas tego Pucharu Świata czułam, że jestem szybka. Dlatego walczyłam o swoje i wygrałam swój pierwszy Puchar Świata. Bardzo, ale to bardzo się z tego cieszę. Wygranie jest przeżyciem niedopisania. Byle takich jak najwięcej - opowiada o sukcesie.

Ten puchar był ostatnim liczącym się do kwalifikacji na XXIV Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Na olimpiadę wraz z Olą jedzie jeszcze czwórka snowboardzistów Weronika Biela-Nowaczyk, Aleksandra Michalik, Oskar Kwiatkowski oraz Michał Nowaczyk.

- Forma myślę, że jest dobra, jeszcze trochę czasu zostało do IO. Wylatuje na nie już w środę i na miejscu będę się przygotowywać do swojego startu, który będzie 8 lutego. Powiem tak. Nie interesuje mnie miejsce, jakie miałam na poprzednich Igrzyskach. Jadę tam walczyć o swoje marzenie, jakim jest medal olimpijski - mówi Ola.

Podczas przyjazdów na ziemię gorlicką do tej pory nie miała sposobności poszusować na naszych niewielkich stokach w Sękowej, Małastowie, Magurze czy Smerekowcu.

- W Gorlicach pojawiam się zdecydowanie z towarzyskim zamiarem odwiedzenia rodziny - mówi.

Jesteśmy dobrej myśli i liczymy na to, że być kiedyś pojawi się na naszych stokach, a może komuś uda się ją spotkać w Gorlicach. W najbliższych dniach będziemy mogli Olę obserwować na szklanym ekranie, życzymy jej jak najlepszego miejsca i medalu olimpijskiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Aleksandra Król snowboardzistka z gorlickimi korzeniami w środę wylatuje na Zimowe Igrzyska Olimpijskie do Pekinu - Gazeta Krakowska

Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto